Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny w tradycji ludowej
1 listopada większość z nas udaje się na cmentarz, bierze udział w nabożeństwie a następnie odwiedza rodzinne groby i zapala znicze. To czas zadumy, modlitwy, a także wspomnień i spotkań w gronie najbliższych. Dzień Wszystkich Świętych w Kościele katolickim poświęcony jest zmarłym, którzy dostąpili zbawienia. 2 listopada, w Dzień Zaduszny wspominani są wierni, których dusze przebywają w czyśćcu. Modlitwa w tym dniu skracała ich cierpienie i przynosiła spokój. W liturgii kościoła Dzień Zaduszny obchodzony jest od 998 r., gdy opat klasztoru benedyktynów w Cluny nakazał odprawianie nabożeństw żałobnych za dusze wszystkich zmarłych.
Wiele zwyczajów i przekonań powszechnych wśród ludu jeszcze kilkadziesiąt lat temu dziś przepadło w zbiorowej niepamięci. Dawniej funkcjonowały one równolegle do nauk Kościoła, będąc swego rodzaju interpretacją czy dopowiedzeniem religijnych dogmatów, osadzonych w ludowej wizji świata. Wierzenia dotyczące bliskości umarłych mają w wielu aspektach charakter uniwersalny. Jesień z „gasnącą” przyrodą i chłodem sprzyja zadumie, nastraja do refleksji, a słabnące światło słoneczne sprawia, że ludzkie oko łatwiej ulega złudzeniom. Wydaje się, że granica między światem materialnym a zaświatami ulega zatarciu i obie sfery się przenikają. W czasach przedchrześcijańskich jesienią Słowianie praktykowali obrzędy związane z kultem przodków. W ludowej wizji świata Zaduszki są w istocie uświęconym religijnie spotkaniem żywych z umarłymi. Powszechnie wierzono, że ci którzy odeszli powracają w tym czasie by odwiedzić miejsca w których żyli, spojrzeć na członków swojej rodziny, nawet wziąć udział w nabożeństwie odprawianym przez duszę księdza. Przekonanie to żywe było jeszcze kilkanaście lat temu. Na Kujawach wierzono, że dusze zstępujące do kościoła o północy 1 listopada są widoczne dla śmiertelników.
Obchody Wszystkich Świętych i Zaduszek poprzedzają przygotowania polegające na porządkowaniu i dekorowania grobów bliskich. Dawniej sprzątano także domostwa. We wnętrzach zapalano lampy na całonocne czuwanie. Pozostawiano uchylone drzwi i furtki, a nawet przywoływano zmarłego po imieniu. Dzielono się strawą, pozostawiając kromkę chleba i odrobinę wieczornego posiłku. W niektórych regionach przygotowywano specjalnie na tę okazję pierogi, gotowano kaszę i pozostawiono na stole. W pobliżu stołu ustawiano miskę z wodą do obmycia rąk i i kładziono czysty ręcznik, aby dusza mogła się przygotować do posiłku. W Dzień Zaduszny należało zaniechać używania ostrych przedmiotów by nie skaleczyć gościa. Zakaz obejmował m.in. rąbanie drewna, cięcie przy użyciu piły, szycie i prasowanie a także wylewanie brudnej wody przez próg. Siadanie poprzedzano gestem mającym na celu odsunięcie duszy, aby nie przygnieść jej własnym ciężarem. Poczucie przenikania się życia i śmierci było wszechobecne. Wzajemnie podsycano je opowieściami o duszach błąkających się na cmentarzach, w lasach oraz na rozstajnych drogach. Wierzono, że zmarli – choć budzili respekt podszyty niepokojem – mogli pomóc żyjącym w rozwiązywaniu trudności, a nawet zapewnić dobrobyt.
Jeszcze w poł. XX w., w Dzień Zaduszny na groby zanoszono atrybuty Wielkanocy – symbolizujące życie, które jest silniejsze od śmierci (wedle łacińskiej sentencji non omnis moriar): święcone w Niedzielę Palmową palemki, a także jajka – zwyczaje takie funkcjonowały min. na Kujawach. Nadal praktykowane jest zapalanie zniczy oraz lampek i ustawianie ich na mogiłach. W przeszłości na grobach zapalano świeczki. Symbolizują one przede wszystkim pamięć o zmarłych, a w wymiarze religijnym – światłość wiekuistą. Niegdyś rozniecano ogień także na rozstajnych drogach – zwłaszcza w miejscach, gdzie pochowani byli samobójcy. W ciągu roku wędrowcy zwyczajowo pozostawiali w tym miejscu gałązki. Utworzony w ten sposób stos palił się w noc zaduszną jasny światłem – wierzono, że zbłąkana dusza może się przy nim ogrzać. Ogień miał też właściwości oczyszczające i odpędzające złe moce, które – jak powszechnie wierzono – czaiły się na rozstajach.
Żebrak otrzymuje jałmużnę przy bramie cmentarnej.
Mazowsze, l. 20-30. XX w. fot. N.N., źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna |
W wielu regionach praktykowano w tym dniu jałmużnę i obdarowywanie potrzebujących – przede wszystkim pożywieniem (np. w okolicach Inowrocławia jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym dostarczano wozami chleb i rozdawano „za dusze zmarłych”). Odbiorcami darów byli przede wszystkim wędrowni żebracy – postrzegani jako boscy posłańcy, których nie należy odtrącać (nazywano ich też „ludźmi bożymi” lub „świętymi”). Stanowili oni barwną część ówczesnego pejzażu kulturowego. W Dzień Zaduszny gromadzili się licznie przy wejściu na cmentarz oraz przy kościołach. Obdarowywano ich drobnymi monetami, chlebem, a w wielu regionach także pierogami. Dar dzielono na tyle części, ilu bliskich zmarłych było w rodzinie. Żebrak zobowiązany był do modlitwy za każdą duszę. Na koniec dnia nierzadko zapraszano go do domu na ucztę zwaną stypą zaduszną.
Druczek ulotny, l. 30. XX w.
źródło: Biblioteka cyfrowa POLONA, domena publiczna |
*Baner: Wiejski cmentarz w Dzień Zaduszny Mazowsze, l. 20-30. XX w. fot. N.N., źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna
Michał Kwiatkowski